Do Polski napłynęła fala mrozów, która po pierwsze, trwa od kilku dni i nie zamierza odejść, a po drugie przełożyła się na sytuację polskiej energetyki. Dlaczego? Bo w ciągu ostatnich dni potrzebujemy więcej energii, by ogrzewać domy i firmy. W efekcie we wtorek 27 lutego w Polsce pobiliśmy historyczny rekord zapotrzebowania na moc.
Ile wyniósł rekord? Przekroczyliśmy 26,36 tys. MW – to o ponad 100 MW więcej niż wynosił dotychczasowy wynik ze stycznia 2017 roku. Co więcej to jeszcze nie koniec, bo według Polskich Sieci Elektroenergetycznych w czwartek w czasie popołudniowego szczytu popyt na moc będzie bliski 26,4 tys. MW.
Wieczorem, gdy biliśmy rekord zapotrzebowania, system energetyczny pracował całkiem sprawnie. Spośród największych elektrowni i elektrociepłowni konwencjonalnych o łącznej mocy 26 GW, dostępnych było aż 22 GW. Łatwo jednak policzyć, że nie wystarczyłyby już one do pokrycia zapotrzebowania. Wytwarzania nie wspierał import, którego saldo o godz. 19:00 było planowany na jedynie 200 MW w polskim kierunku i takie też zostało zrealizowane. Tym razem farmy wiatrowe dostarczały do systemu blisko 2 GW bardzo potrzebnej w tym czasie mocy (na 5,8 GW maksymalnych możliwości tych źródeł), ok. 1 GW produkowały mniejsze źródła – na biomasę, biogaz i wodne.
Ważnym wsparciem okazały się elektrociepłownie. W zimne wieczory nie tylko dostarczają ogromne ilości ciepła mieszkańcom i dla przemysłu, ale przy okazji generują dużą ilość energii elektrycznej. W części wieczorne szczyty zapotrzebowania wspierają dodatkowo magazyny ciepła. Tak jest np. w należącej do PGE nowej elektrociepłowni gazowej w Toruniu oraz w warszawskiej elektrociepłowni Siekierki należącej do PGNiG. W sytuacji dużego zapotrzebowania na moc w krajowym systemie, mogą one produkować chwilowo więcej energii elektrycznej, a brakującą ilość ciepła uzupełniać z ogromnych zasobników.
Nowych rekordów zapotrzebowania energii mogliśmy się spodziewać. Już w grudniu na podstawie danych z ENTSO-E, europejskiej organizacji skupiającej operatorów sieci przesyłowych wychodziło, że jeśli tylko przyjdą mrozy, to można spodziewać się nowych maksymalnych wartości. Nie sprawdziły się tylko oczekiwania ENTSO-E, że system znajdzie się pod największą presją już w drugiej połowie stycznia. Ten miesiąc był relatywnie ciepły, a dopiero w lutym nad Polskę i Europę napłynęły masy mroźnego powietrza znad Syberii. To one sprawiają, że w niektórych częściach kontynentu jest zimniej niż na biegunie północnym.
Niestety, Polski klimat zmienia się, ekstremalne i zróżnicowane warunki pogodowe zaczynają być powoli normą, a zmienność w systemie energetycznym rośnie. Dodatkowo większe jest nie tylko średnie zużycie energii (w 2017 r. wzrosło o 2%), ale przede wszystkim popyt na moc w szczytowych momentach. Tak było również latem 2017 – letni rekord popytu był poprawialiśmy dwukrotnie. Najpierw 28 czerwca podnieśliśmy poprzeczkę z 22,75 do 22,88 tys., a już 1 sierpnia wraz z falą upałów przyszedł nowy wynik – 23,15 tys. MW.